niedziela, 10 czerwca 2012

Rozdział czwarty


Więcej grzechów niż sumienie zmieści na pewno.

Leżąc już w ciepłym łóżku okryta puchowym kocem w panterkę przewróciła się na wznak spoglądając iście błękitnymi oczami na śnieżnobiały sufit. Na jego środku zwisał małych aczkolwiek zadowalających ją rozmiarów klosz zbudowany z delikatnych, niewielkich wyszlifowanych kryształków. Po chwili przymknęła zmęczone powieki wracając myślami do chwili, która miała zdarzenie zaledwie kilka godzin wcześniej. Przypominając sobie rozmowę z gitarzystą, na jej opalonej, aksamitnej twarzy pojawił się nikły aczkolwiek szczęśliwy uśmiech.









- Nie jesteś stąd.


W tej samej chwili gdy czarnowłosy mężczyzna wypowiedział te trzy słowa przygryzła mimowolnie malinową, pełną dolną wargę by tuż po chwili skierować swoje zakłopotane spojrzenie prosto na zaciekawione czekoladowe tęczówki dwudziestu dwu latka. Zgadywał? A może po prostu ją rozgryzł? Te pytania błąkały się w jej myślach przez ułamek sekundy. Rozwarła usta, jednak zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, mężczyzna z powrotem zabrał głos. 

- Teraz pewnie zastanawiasz się skąd o tym wiem. - wypowiadając te zdanie pewnym, dominującym spojrzeniem zerknął w stronę jasnowłosej jednocześnie uśmiechając się nieco tajemniczo, a przy tym uwodzicielsko. - Zgadywałem. Jednak teraz mam pewność, że strzeliłem celnie. - zaśmiał się. 


Przez dłuższą chwilę przyglądała się jego osobie z zaciekawieniem. Jedno było pewne, zaintrygował ją. Sposób w jaki mówił... Mogła go słuchać godzinami. 


- Jak Ty to robisz, Tom? - niebieskooka przymrużyła oczy wwiercając swoje spojrzenie w jego sylwetkę oczekując jednocześnie odpowiedzi na zadane przez nią, kluczowe pytanie. 

- Co? 

- Uśmiechasz się, śmiejesz, rozmawiasz... - przerwała na chwilę. - ...to takie zwykłe ludzkie czynności, a jednak. 

Muzyk spojrzał się na dziewczynę z zaciekawieniem wymalowanym na opalonej męskiej twarzy, na której widniał ledwo zauważalny dwudniowy zarost. Zupełnie nie wiedział o czym mówiła, o co jej chodziło i do czego jej wywody prowadziły. Przełknął ślinę po czym nałogowo zaczął przygryzać policzki od wewnętrznej strony. Zawsze tak robił. 

- Nic nie robisz, a nawet jeśli to się nie wysilasz. - ponownie spojrzała na gitarzystę. Jednak tym razem z małym rozbawieniem wymalowanym na twarzy. - Nie masz pojęcia o czym mówię, prawda? - pokiwał głową. 

- O Twoich trofeach. 


Spuścił głowę na dół uśmiechając się cwaniacko. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że było dokładnie tak jak niebieskooka przed chwilą powiedziała. Właściwie to, one same do niego lgnęły bez kiwnięcia czy pstryknięcia palcami. Jednak po mimo wszystko nie miał ochoty opowiadać o swoich łóżkowych podbojach. Przynajmniej nie dzisiaj, nie w tej chwili. Nie teraz gdy mógł rozmawiać o przyziemnych rzeczach nie myśląc o jutrze. 


- To... powiedz mi Aithe skąd pochodzisz? - błyskawicznie zmienił temat jednocześnie zmieniając pozycje na drewnianej ławeczce, na której siedzieli od dobrych kilkunastu minut. Ten sam park co ostatnio. 

- Nicea. - odparła uśmiechając się zdawkowo. 

- A więc mam do czynienia z francuską. - Kaulitz zaśmiał się serdecznie, a tuż po chwili uśmiechnął się figlarnie co dodało jego męskiej twarzy niebywałego uroku. 

- Mieszkam tu, w Los Angeles od czterech lat. Nie, nie uciekłam. - jasnowłosa zaśmiała się perliście. - Po prostu szukałam czegoś nowego, być może lepszego. Chociaż do szczęścia nie brakowało mi niczego we Francji. - przymknęła na ułamek sekundy powieki po czym otworzyła je ukazując siedzącemu tuż obok mężczyźnie niebieskie, lazurowe oczy. - Tutaj jest mi naprawdę dobrze. Mam pracę, którą lubię, najlepszą przyjaciółkę i ciągłe lato. Nienawidzę zimy. Może to od niej uciekłam? Sama nie wiem. Po prostu chciałam się wyrwać stamtąd. 

- Wiem coś o tym. - szybko stwierdził Tom. - Też chciałem się wyrwać, zaznać nowego, lepszego życia. W mojej rodzinnej klitce to niemal graniczyło z cudem. - również się zaśmiał na wspomnienie starych czasów Devilish oraz dzieciństwa. - Później poznaliśmy Davida. To dzięki niemu mamy to co mamy. Jest naszym managerem jak i zarówno przyjacielem.

- Dlaczego akurat California? Przecież mogliście pozwolić sobie na chociażby Hawaje. - niebieskooka zaśmiała się wypowiadając to zdanie, a muzyk przyłączył się. 

- Fakt. Chociaż California to pierwsze co przyszło każdemu z nas do głowy, a poza tym Gustav ma bzika na punkcie serialu Californication. Tak więc, nie pozostało nam nic innego jak przeprowadzić się do Los Angeles.

- Wiesz Tom, nie jesteś wcale taki zły za jakiego uchodzisz. - dziewczyna uśmiechnęła się delikatnie zakładając pasmo miodowych, gęstych włosów za ucho. 

- Rozumiem, że to jest komplement? - gitarzysta uniósł charakterystycznie do góry prawą brew jednocześnie obserwując poczynania jasnowłosej dziewczyny. 

- Tak, możesz to uznać za komplement. - ponownie się uśmiechnęła, a po chwili obydwoje zaczęli się śmiać jak starzy dobrzy znajomi. Czy tak dużo do szczęścia brakuje dwojgu ludzi? 

- Jak już rozmawiamy szczerze to muszę przyznać, że w normalnych warunkach już dawno wylądowalibyśmy w łóżku. - warkoczyk prawą dłonią zanurkował w tylnych kieszeniach jeansowych spodni po czym wyciągnął paczkę czerwonych Marlboro. 

- W normalnych warunkach?

- Bądźmy szczerzy. Jakbym zaczął Cię podrywać to byś nie wiedziała gdzie oczy podziać. - gitarzysta wyciągnął białą rurkę po czym wsadził ją pomiędzy usta. Odpalając zapalniczkę przysunął ją do końcówki papierosa po czym zaciągnął jednocześnie zapalając tytoniową rurkę. Wypuszczając szarawy, gęsty dym odwrócił głowę w stronę towarzyszki i puścił jej zaczepnie kocie oczko. Obydwoje wiedzieli, że to tylko żarty, albo tylko jedna ze stron? 

- Ach, tak? - dziewczyna z małym rozbawieniem udała urażoną po czym uniosła do góry brew czekając na jakiekolwiek objaśnienia ze strony czarnowłosego mężczyzny, który również z rozbawieniem palił papierosa. - Dlaczego udajesz? 

- Udaje? - powtórzył z zapytaniem strzepując popiół z białej, tytoniowej rurki. 

- Kogoś kim nie jesteś. Udajesz Toma Kaulitz, którym tak naprawdę nie jesteś. Po co to wszystko? Boisz się odrzucenia dlatego sam odrzucasz innych i uczucia? - sięgnęła dłonią po papierosa, którego zdążył wsadzić do ust, po czym sprytnie go wyjęła i sama objęła jego filtr pełnymi, malinowymi wargami zaciągając się. - Teraz jesteś prawdziwym sobą, prawda? 

- Może kiedyś zrozumiesz. - odparł na wydechu podnosząc do góry głowę. Nad nimi rozciągała się iście granatowa powłoka obsypana milionami świecących kropeczek zwanych gwiazdami. 

- Dlaczego mnie zbywasz? 

- Nie zbywam. Po prostu, na niektóre wyjaśnienia jest za wcześnie, nie sądzisz? - sięgnął po kolejnego papierosa. 

Zamilkła potakując jedynie głową. Dopalając papierosa spojrzała na niedopałek po czym wyrzuciła go przed siebie obserwując rzeżącą się końcówkę leżącą na chodniku. Tuż po chwili zgasła, a ona przerwała otaczającą ich ciszę. 

- Powinnam się zbierać. - wysiliła się na delikatny, uprzejmy uśmiech w stronę towarzysza po czym wstała z ławki, na której siedzieli uprzednio otrzepując sukienkę i kolana . - Jest już późno. 

- Jasne. Ja sprawdzę jeszcze co słychać w Vanguardzie. - odparł wsadzając obie dłoni do kieszeni jeansów. 

- Do zobaczenia Tom. 

- Trzymaj się Aithe. 



Otworzyła oczy mrużąc je delikatnie po czym skierowała je w stronę okna. Przez wpół zasłonięte zasłony wdzierało się światło. Niewątpliwie nadchodził poranek. Ziewając oraz przeciągając się niczym kotka odwróciła się w drugą stronę i z powrotem przymknęła zmęczone powieki czekając na sen, który pomoże zregenerować siły.






*





Spał niczym małe dziecko. Czarne drobno zaplecione warkoczyki rozsypane swobodnie leżały na białej poduszce. Jego umięśniony tors unosił się delikatnie i miarowo do góry i na dół. Leżał na wznak zajmując praktycznie całe łóżko. Obie dłonie wyciągnięte po obu stronach leżały swobodnie na świeżej pościeli. Od czasu do czasu poruszał palcami u dłoni. Silne męskie ramiona były idealne zarysowane i wyrzeźbione, tak samo jak klatka piersiowa oraz brzuch gitarzysty. Kalifornijska opalenizna dawała mu się się we znaki, z resztą jak i u każdego przeciętnego mieszkańca Los Angeles. Przez leciutko rozwarte, spierzchnięte wargi mężczyzny wlatywało powietrze. Zakryty jedynie do połowy kołdrą posłaną w białą poszewkę spał kamiennym snem. Tuż obok dwuosobowego dużego łóżka po lewej stronie stał mały stolik nocny, na którym widniał nowoczesny metalowy budzik. Powolnymi krokami dochodziła 12:00 w południe.

Nagle ni stąd ni zowąd do pokoju muzyka nieoczekiwanie niczym piorun wpadł o dziesięć minut młodszy brat bliźniak. Piorunującym spojrzeniem ogarną pokój, który należał do starszego brata zatrzymując czekoladowe tęczówki na jego osobie. Jednak czarnowłosemu muzykowi wcale to nie przeszkadzało w dalszym odpoczynku. Bliźniak widząc warkoczyka śpiącego jeszcze w łóżku rozdziawił usta ze zdziwienia przykładając prawą dłoń do czoła.


- Na litość boską, zaraz południe! - krzyknął podchodząc do okna. Nie wahając się ani sekundy dłużej odsłonił ciemne zasłony pozwalając letniemu, kalifornijskiemu słońcu zajrzeć do ciemnego, dusznego pokoju gitarzysty.

- Śmierdzi padliną. - wokalista szybko podsumował duchotę jaka panowała w pokoju starszego brata, po czym otworzył na oścież drzwi balkonowe. Ciepła, letnia bryza z nad oceanu ogarnęła całe przestronne pomieszczenie.

- Wstawaj idioto. Mam głęboko w dupie to, że wczoraj popiłeś, a pewnie i nie tylko to robiłeś znając Ciebie. Mamy się wstawić u Josta i nie mam zamiaru znowu się spóźnić, bo Ty nie umiesz wyrobić się na czas! - wysoki, szczupły mężczyzna z kilku dniowym zarostem stanął tuż obok łóżka krzyżując dłonie na torsie. Z ogromną niecierpliwością czekał aż jego bliźniak łaskawie wstanie i ruszy swoje cztery litery.

- Jeszcze minutkę. - mruknął pod nosem niemrawo gitarzysta po czym przekręcił się na brzuch wtulając twarz w poduszkę. Mruknął pod nosem jeszcze parę niezrozumiałych słów i poruszał zabawnie nosem czując jak do jego nozdrzy dochodzi przyjemny zapach świeżego powietrza.

- Powiedziałem wstawaj!

- Kurwa... - warknął warkoczyk przecierając pięściami zamknięte oczy. - ...nawet spać nie dadzą człowiekowi.

- Spać? - żachnął wysoki, postawny aczkolwiek nieco chudszy Kaulitz. - Spałeś do południa, to Ci chyba wystarczy? - odparł hardym tonem przewracając jednocześnie teatralnie oczami.



Starszy z braci dźwignął się na łóżku siadając na nim po czym wyprostował długie, umięśnione, męskie ręce i zaczął się rozciągać na dobry początek dnia. Przetarł prawą dłonią twarz po czym przejechał jej wewnętrzną stroną po czubku głowy, jej tyle oraz szyi. Rozglądając się leniwym wzrokiem po pokoju skierował go na nocną szafkę gdzie obok budzika leżał jego srebrny rolex na grubej bransolecie. Sięgnąwszy zegarek założył go na dłoń po czym wyczołgał się z łóżka niczym żółw wstając od niechcenia na równe nogi. Mijając zdenerwowanego brata wszedł do przestronnej, kwadratowej łazienki utrzymanej w kolorystyce morskiej. W śnieżnobiałym suficie zamontowane były małe okrągłe światełka. Na równoległej ścianie od wejścia znajdowała się ściana wysadzana dużymi płaskimi, ciemnymi kamieniami, a na jej środku znajdowało się duże kwadratowe lustro. Pod nim umocowana była mahoniowa szafka, która rozciągała się na całą długość ściany. Tuż pod lustrem w kształcie dużej misy znajdowała się szklana umywalka, która była wykonana z potłuczonego szkła. Na przeciwnej ścianie, w kącie znajdował się duży prysznic z hydro masażem i tego typu gadżetami, tuż obok była wanna w takim samym kształcie co umywalka wykonana również z tego samego szkła. Po środku wanny i prysznica na ścianie wisiała mahoniowa półka z ręcznikami. Na podłodze wyłożonej ciemnymi, brązowymi kafelkami, na samym środku leżał puchaty beżowy dywan w kształcie koła. Tam wziął zimny, orzeźwiający prysznic i wykonał poranną toaletę. Zakładając na siebie byle jakie jasne jeansowe spodnie i jasną koszulkę na krótki rękaw chwycił okulary przeciwsłoneczne, kluczyki od samochodu terenowego oraz swojego iPhona.




tego samego dnia, kilka godzin później





Cała czwórka siedziała w salonie. Na przeciwko nich jako jedyny stał wysoki, postawny mężczyzna dzięki, któremu cały świat poznał Tokio Hotel, mianowicie David Jost. Manager nerwowo stukał nogą o jasne panele wyłożone w przestronnym, zadbanym, jasnym salonie. Pomiędzy wszystkimi panowała napięta, niekomfortowa atmosfera. Nikt natomiast nie wiedział co jest gorsze, ta cisza panująca w pomieszczeniu czy też jej przerwanie.


- Chciałbym abyście nagrali jeszcze jedną płytę przed oficjalnym ogłoszeniem zakończenia działalności zespołu. - odparł na jednym wydechu David po czym skrzyżował ręce na torsie i stanął twardo na nogach obserwując reakcje swoich podopiecznych jak i jednocześnie przyjaciół.


Cała czwórka skupiała się na wypowiedzianych przez ich managera słowach. Wiedzieli bowiem, że to od nich wszystko zależy. Wiedzieli również, to że dobrze by było odejść z klasą, w końcu wiele zawdzięczają swoim wiernym fanom.


- Myślę, że to jest dobry pomysł. - pierwszy głos zabrał frontman zespołu, Bill. - Powinniśmy nagrać demo i w ten sposób ostatecznie pożegnać się z fanami.

- Popieram Billa. - rzekł niski blondyn w okularach obramowanych czarną ramką, Gustav.

Basista zespołu również przystał na propozycję oraz prośbę Josta. Wszystko teraz zależało od gitarzysty niemieckiego zespołu. Wysoki, dobrze zbudowany warkoczyk siedział na obszernym, dużym fotelu. Opierając się swobodnie o jego oparcie wzrok wbił w podłogę. Obie dłonie luźno leżały na zagłówkach, a opuszki palców stykały się z szorstkim materiałem jeansowych spodni podskubując go nerwowo. Nogi jak miewał w zwyczaju luzacko skrzyżowane, wyprostowane opierały się o bordowy dywan w perskie wzorki. 


- Tom?

- Co się tak na mnie patrzycie jak wół w malowane wrota? - odparł czarnowłosy mężczyzna w przyluźnych ubraniach. Wszyscy patrzyli na niego wyczekująco, jednak słysząc słowa jakie ciurkiem wyleciały z jego ust wybałuszyli oczy ze zdziwienia czekając na dalszy rozwój sytuacji. - Jestem za. Fanom się to należy, nie?

- A więc ustalone. - odparł wesoło manager po czym z radości klasnął w dłonie. - Bierzcie się pomału do roboty. W przeciągu czterech miesięcy musimy nagrać demo i wypuścić krążek w obieg.


Po rozważeniu jeszcze kilku opcji i ustaleniu ważnych detali muzycy pożegnali się z Davidem po czym opuścili jego posiadłość znajdującą się na obrzeżach Los Angeles. Słońce górowało nad miastem aniołów, a mieszkańcy niczym skwarki smażyli się w upale. 
Starszy z braci Kaulitz założył na nos okulary przeciwsłoneczne po czym uśmiechnął się figlarnie zerkając w stronę przyjaciół, którzy stali tuż obok niego. Wciągnął mocno nosem powietrze by tuż po chwili ze świstem wypuścić je buzią. 


- Work hard, play hard. - zawtórował wesoło po czym podrzucił do góry kilka razy kluczyki od swojego terenowego, wiecznego samochodu Cadillaca Escalade.

- No to sprężamy się panowie i bierzemy ostro do pracy. - zaśmiał się Listing po czym jak każdy podszedł do swojego samochodu z zamiarem otworzenia drzwiczek.


Po chwili wszyscy odjechali z piskiem opon w stronę centrum miasta.





*




Siedziała na dworze przy stoliku jednej z dobrze prosperujących małych restauracji w Los Angeles. Tuż przed nią stało menu z niezliczoną ilością wykwintnych, wymyślnych dań, których nigdy w życiu nie jadła i nigdy nie przyszłoby jej do głowy wymyślić coś tak spektakularnego. Jednak musiała przyznać, że ludzie mają wyobraźnię. Na jej nosie leżały duże, ciemne okulary muchy z brązowymi ramkami. Włosy tym razem upięte miała w niedbałego koka na czubku głowy. Upał nie dawał za wygraną dlatego też dziękowała bogu, że skusiła się na założenie przewiewnych krótkich spodenek z cieniutkiego, aksamitnego materiału. Były one w kolorze pomarańczowym, z przeróżnym modnymi wzorkami z wysokim stanem. Do tego na sobie miała beżową bokserkę z dużym wycięciem na plecach. Całość dopełniały sandałki na koturnach w kolorze gorzkiej czekolady. Czekała na Gemmę, która jak zwykle się spóźniała. Ukradkowo zerknęła na złoty zegarek z mocną bransoletą. Dochodziła 15:30, a Gemmy jak nie było tak nie ma. Szybko wyciągnęła telefon z przedniej kieszonki spodenek po czym wybrała numer brązowookiej przyjaciółki.


Abonament czasowo niedostępny.


- Szlag by to. - odparła rozjuszona kładąc małe urządzenie na stoliku przy, którym siedziała. Jasnowłosa nerwowo zaczęła rozglądać się po okolicy w poszukiwaniu Gemmy jednak nie zauważyła nikogo kto by choć trochę przypominał ją z wyglądu. 


Nie minęło pięć minut, a telefon dał o sobie znak. Szybko go chwyciła do ręki nie zerkając na wyświetlacz. 


- Gdzie Ty do cholery jasnej jesteś?! - niemalże wydarła się do telefonu przez co odbiorca mógł doznać nie małego szoku. - Czekam i czekam tu na Ciebie! 


- Mówisz, że czekasz na mnie? 


- Tak, kurwa czekam. - odparła z zaciśniętymi zębami jednak szybko zamilkła. Przymknęła oczy i zaczęła analizować głos, który przed kilkoma sekundami temu wydobył się z jej telefonu. 


- Gemm? - spytała nieco ciszej przygryzając nerwowo dolną wargę.


- Nie przypominam sobie abym w ciągu kilku godzin zmienił płeć. - po drugiej stronie połączenia dało się słyszeć męski, zachrypnięty głos, a tuż potem cichy śmiech mężczyzny, z którym rozmawiała. Jednakże nie przyszło jej do głowy aby odsunąć telefon od ucha i zerknąć na wyświetlacz.


- Więc kim Ty do cholery jesteś? 


- Nie za dużo przekleństw jak na jedną rozmowę? - zadać pytanie na pytanie to nie było mądre posunięcie ze strony rozmówcy niebieskookiej, jednak tylko jedna osoba mogła się tak z nią przekomarzać i grac na jej nerwach po mimo krótkiego stażu znajomości. 


- Kaulitz, skąd masz mój numer? - kolejne pytanie. Zdziwienie dziewczyny powoli sięgało zenitu.


- To moja mała, słodka tajemnica. - odparł tajemniczym, zdawkowym tonem głosu, a jasnowłosa była święcie przekonana, że w tej samej chwili uśmiechnął się cwaniacko czując wygraną jaką osiągnął. 





Pozdrawiam,


17 komentarzy:

  1. No, no, no :D
    Odcinek wspaniały! Myślałam, że jednak wylądują w łóżku, mądra dziewczynka :3
    Co do telefonu, haha zgadzam się z Tomem, trochę przesadziła z przekleństwami xD
    Ogólnie rozdział baardzo mi się podoba i czekam na kolejny, pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Boooski odcinek :D
    Podobają mi się te ich przekomarzania i w sumie też myślałam, że wylądują w łóżku xD
    Weny życzę, żeby jak najszybciej piąteczka się tu pojawiła :*

    OdpowiedzUsuń
  3. No, cieszę się, że w łóżku nie wylądowali, bo co za dużo to nie zdrowo! Dobrze ze tylko pogadali, pozaczepiali się. A jak to mi koleżanka ciągle powtarza: kto się czubi ten się lubi ;D. Fajnie, że Tom zdobył jej numer telefonu, teraz ich znajomość będzie mogła nabierać tempa ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. .KamCiaaa ! ;***11 czerwca 2012 21:38

    Genialnie!! ;D
    Uwielbiam Ciebie i Tego bloga! <33
    Czekam na NN ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. Przepraszam za spam i zapraszam na ocenialnie: raj-ocen.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  6. coraz bardziej mi się podoba, czekam na NN : *

    OdpowiedzUsuń
  7. Oh... cudowny odcinek! Kocham Twój styl pisania. Po prostu ubóstwiam! :) Czekam na piąty rozdział, w którym za pewnie nas zaskoczysz :* Pozdrawiam, Blanka!

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapraszam do mnie na nowy odcinek. Mam nadzieję, że się spodoba i trochę rozśmieszy ;-)
    life-of-adrenaline.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  9. Zapraszam na kolejny odcinek: life-of-adrenaline.blog.onet.pl
    I wciąż czekam na kolejny u cb! ^^

    OdpowiedzUsuń
  10. UWAGA! Mam na sprzedaż parę gadżetów z Tokio Hotel!
    http://www.photoblog.pl/forselling

    OdpowiedzUsuń
  11. kolejny wpis na http://life-of-adrenaline.blog.onet.pl/
    zapraszam! ;-)

    OdpowiedzUsuń
  12. Zapraszam na kolejny odcinek na http://life-of-adrenaline.blog.onet.pl/ ! ;]

    OdpowiedzUsuń
  13. zapraszam na kolejne dwa odcinki, przepraszam, że ostatnio nie poinformowałam, jednak nie miałam zbytnio czasu. ;]
    http://life-of-adrenaline.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  14. Przepraszam za spam, ale nie wiedziałam gdzie go umieścić. Zapraszam do zapoznania się z moją historią, w roli głównej bliźniaki Kaulitz: http://tokiohotel-losangeles.blogspot.com/
    Oczywiście, jeżeli opowiadanie przypadnie Ci do gustu, proszę o zostawienie śladu.
    Pozdrawiam! :-)

    OdpowiedzUsuń
  15. Zapraszam na kolejny odcinek na life-of-adrenaline.blog.onet.pl ;]

    OdpowiedzUsuń
  16. Zapraszam na kolejny odcinek na life-of-adrenaline.
    Jeśli byłabyś zainteresowana, to niedawno zaczęłam tworzyć kolejne FFTH :D zapraszam: http://holiday-experience483.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. Zapraszam na http://hurricanes-suns.blogspot.com/ w głównej roli z Gustavem! :)

    OdpowiedzUsuń